|
|
Przy zapamiętywaniu tego zbioru
posłużymy się dla odmiany angielsko-polską odmianą
metody liczbowo-rymowej.
Dla przypomnienia oto ona:
One - Łan (zboża)
Two - Tu (149 - słynny rosyjski samolot bojowy)
Three - Brwi (no..prawie podobne)
Four - Tor (kolejowy)
Five - Fajka (no może nie najlepiej się rymuje, ale nic
lepszego nie znalazłem :-)
Six - Pisk (np. opon
Seven - Cement
Eight - Glejt (specjalany list uptrawniający do czegoś
tam)
A oto przykładowe
skojarzenia:
I.
Piękny zachód słońca, szeroki i długi aż po
horyzont wielki łan zboża. Pięknie
się błyszczy w tym słońcu. Podchodzisz do niego
bliżej chcąc wziać do ręki dorodne kłosy zboża
jakich zwykle można się spodziewać na takim polu. Ale
z przykrością stwierdzasz, że to pole to tylko jedna
wielka lita skała, tylko uformowana na
kształt łanu zboża. Zupełnie tak, jakby zboże
zostało przemienione w litą skałę, ani to ukruszyć,
ani złamać.. po prostu jednorodna, ciągła, ciężka
lita skała. Widzisz jak do tego pola podchodzą owce,
z podobnym jak ty zamiarem, i już próbują gryźć to
zboże, ale z przerażeniem (i złamanymi zebami)
stwierdzają dokładnie to samo co ty.
(sorry za częste powtórzenia słowa "lita",
ale w sumie tutaj właśnie o to chodziło)
II. Tu 149 z wielkiej wysokości i na pełnej predkości
zlatuje w dół prosto na stojące tu stado owiec. Na ten
widok owce z głośnym Beee, bee,
rozbiegły się dookoła. A samolot wrył
się w ziemię dziobem, aż do połowy, szcześciem i
dziwnym zbiegiem okoliczności nie wybuch ani sie nie
rozbił tylko wrył się tak w ziemię i
stoi taki skrzywiony. Owce również ździwione
podchodzą, beczą Bee, bee,...
III. Rządowy samochód wjeżdża na plac defiald. Drzwi
się otwierają i wysiadają z niego ...owce,
kilka owiec ubranych w drogie garnitury, krawaty itd.
.... Pracownicy ochrony rządu - BOR'owcy ruszają
swoimi ogromnymi krzaczastmi brwiami z
niedowierzaniem. A kogóż to mają oni chronić, owce?
IV. łatwe, spróbuj sam.
V. Pykasz fajkę, chociaż wiesz że to
nie zdrowo. Ale dym który się z niej unosi to już
całkiem tragedia, gryzie cię w nos, łzawią ci oczy,
nie da się wręcz oddychać. Podbiegasz do okna by
odetchnąć świeżym powietrzem. Otwierasz okno, a tu...
nawożący właśnie pole rolnik, który również pali
fajkę (moda jakaś czy co :-)) dmuchnął ci w oczy azotowym
dymem, a do tego sypnął ci w oczy nawozami
azotowymi, a jakby tego było mało, kłęby dymu ze
stojących obok zakładów azotowych wpadaja ci do pokoju
tak gwałtowienie, że aż cię przewracją. Dookoła nic
tylko azot - nawozy, dym, ...dusisz się i w końcu
tracisz przytomność. Fajka wpada ci do gardła więc
się przy okazji udławiasz nią
(happy end to raczej nie jest :-)
VI. I już prawie prawie umierasz ale z głośnym piskiem
opon wpada do pokoju super sportowy samochód. Krąży po
pokoju, zakręca, manewruje niemiłosiernie przy tym
piszcząc. W końcu ukierunkował się na przeciwległą
ścianę i rozpędził się w jej kierunku. Łup!!
Uderzył w nią z pełnym impetem. Ściana nic. Pisk,
jazda do tył, rozpęd i łup!! Uderzył w nią ponownie.
Tym razem ze skutkiem. Ściana mieszkania pada i otwiera
ku twemu ździwieniu drogę do pieknego lasu. Aaaach,
zaciągasz się świeżym powietrzem tak bogatym w tlen,
że aż cię zamroczyło. I drugi wdech.. aaach jak
przyjemnie - tlen, tlen i jeszcze raz tlen,....
Patrzysz, a dookoła owce się kręcą i
skubią grzecznie trawkę zaciągając się tym tlenowym
powietrzem z ta samą przyjemnoscia co ty.
VII. Wpadasz do kuchni. Kryjesz się przed słońce,
które pali tak bardzo i nieprzyjemnie że cie skóra
strasznie piecze. Myślisz "co u licha, pewnie
pokrywy ozonowej to już koniec i przyjdzie nam się
gotować na słońcu".
Myślisz z wściekłością o sprawcy tego wielkiego
światowego nieszczęścia - freonie.
Twoja wściekłość przybiera realny kształt i
kierunek. Bierzesz dwa worki cementu,
otwierasz, wysypujesz na podłogę w kuchni, dosypujesz
piachu, dolewasz wody, rozrabiasz beton i bez chwili
wachania zasypujesz tym betonem twoją freonową
lodówkę, aż do końca, grubą warstwą, tak by do
końca świata lodówka wraz z jej freonem nie dotknęły
powietrza.
VII. Ten punkt spróbuj zapamiętać sam dla ćwiczenia -
możesz np. skojarzyć sterowiec wypełniony helem z
posłańcem-owcą przewożącym glej królewski.
Tak mogłoby wyglądać
zapamiętywanie tej chemicznej wyliczanki. Jak widzisz
jest to raczej proste. W tym samym stylu załatwiaj
wszelkie inne podobne "chemikalia" :-).
Na lekcjach chemii często mamy również do czynienia z
definicjami różnych chemicznych zjawisk.
Oto jedna z nich:
Proces
otaczania się cząsteczek lub jonów substancji
rozpuszczonej cząsteczkami rozpuszczalnika nazywamy
solwatacją. Jeżeli rozpuszczalnikiem jest woda,
zachodzi szczególny przypadek solwatacji - hydratacja.
Zapamiętanie tej definicji może wyglądać
następująco:
Sala
sądowa.
Właśnie odbywa sie proces. Na ławie siedzą ciasteczka
i Johnowie - starsi panowie o imieniu John, jak
ci lokaje angielscy. Siedzą - właściwie nie, nie
siedzą ale leżą na tych ławkach a nawet z nich
spływają dziwnie znieształceniu, jakby się
rozpuszczali (lub jakby mieli już w czubie tak dobrze
że na własnych nogach ustać nie mogą).
Widząc to, podchodzą do nich ciasteczka strasznie -
ropą, benzyną czy jakimś innym rozpuszczalnikiem
śmierdzące - mówiąc wprost. Podchodzą do nich i
jakby ze współczuciem sypią na nich solą
i posypują watę w nadziei że to
pomoże. Ta cała sól i wata podskakują na tych
spływających ciasteczka i lokajach Johnach, że aż
strach...
Na tą akcję - by rozwiać strach - wpadają strażacy,
z wężami. Leją na nich z całej siły wodą,
rozganiaja całe to towarzystwo śmierdzących
rozpuszczalnikiem ciastaczek, podbiegaja do
spływających z ławek ciasteczek i Johnów i polewaja
ich wodą. Ale od zetknięcia wody z nimi dziej się
rzecz dziwna - z węży z których dotychczas lała się
woda, wynurza się głowa obrzydliwej hydry. Właścwie
nie głowa, ale kilkanaście głów. Wszytkie te głowy
mają przy sobie małe rączki, w a nich niosą srebrne tacem,
tak jakby chciały się przysłużyć i przynieść coś
na uzdrowienie rozpuszczonym czy też pijanym ciasteczkom
i Johnow.
Nieco przydługa
historyjka, ale tylko jeśli chodzi o jej czytanie. W
wyobraźni trwa to o wiele szybciej i ciekawiej.
Zapamiętując takie definicje tym sposobem musisz być w
trakcie tego silnie świadomy co się dzieje :-), tzn.
które elementy co oznaczają, silnie uwypuklać je w
głowie nakładając na obrazy które tworzysz i realne
znaczenie, które tak naprawdę chcesz zapamiętać.
Czyli po prostu wyobrażasz sobie historyjkę i
jednocześnie powtarzasz sobie w myślą definicję
którą masz się nauczyć. Kilka takich przebiegów
powinno wystarczyć aby zapamiętać definicję i
później odtwarzać ją z pamięci bez problemu.
Wzory typu:
2NaCl + Cl2
-> 2NaCl
i inne może bardziej skomplikowane wzory, zachęcam do
"rozwalania" zrozumieniem. Patrząc na książkę z
chemii, strona po stronie poszczególne rozdziały
układają się w logiczną całość :-) (w sumie nic
nowego, w każdej książce tak jest :-)). Widzę
również, że wszystkie zawarte tam informacje
wyłożone są w ten sposób, że dobrze opanowując
podstawy, bez problemu jesteśmy w stanie zrozumieć
dalsze rozdziały, zrozumieć nowe informacje, które są
zbudowane w oparciu o te właśnie podstawy poznane we
wcześniejszych rozdziałach.
Wniosków z tego kilka:
- bardzo dobre
opanowanie podstaw
jest absolutnie niezbędne, aby dalsza nauka przebiegała
bez problemów, aby wszystkie nowe informacje układały
się dla Ciebie w logiczny ciąg, który rozumiesz za
jadnym zamachem.
Ale do tego wszystkiego potrzebna jest
- systematyka,
ponieważ nawet
jeśli opanujesz podstawy, jeśli zaniedbasz się na
jakiś czas, później zwykle roboty będzie o wiele
więcej niż by było gdybyś śledził materiał na
bieżąco
Wydatnie ci w tym (opanowaniu podstaw i systematycznym
łatwym przyswajaniu nowych informacji) pomogą
- skuteczne metody
uczenia się,
jakie poznałeś z
tego kursu razem ze
- zdrowymi nawykami
nauki jakie
poznałeś w początkowej częście tego kursu (w
rozdziałach "co robić przed, w czasie i po
nauce")
To wszystko zaowocuje lekkim i łatwym radzeniem sobie z
tym (jak zresztą i z innymi) przedmiotem zupełnie na
podobieństwo sytuacji w której próbujesz rozpędzić i
pchać samochód. Początkowe pchnięcie go i
rozpędzanie jest zwykle bardzo ciężkie. Ale w miarę
jak go pchasz i pchasz, on sam nabiera prędkości i
własnego pędu, tak że później nie musisz już
przykładać tak wielkiej siły aby on jechał. Ot, po
prostu pchasz go paluszkiem i on jedzie.
Jeśli w dodatku w tym czasie (nie odrywając paluszka od
samochodu:-)) ćwiczysz i "pakujesz" swoje
intelektualne umiejętności i nawyki, to wówczas
pchanie tego samochodu w ogóle jest dla ciebie
piórkiem.
Tak wygląd twoja sytuacja w przypadku umiejętnego i
zdrowego podejścia do nauki.
Teraz wyobraź sobie co się dzieje w przypadku
odwrotnym, kiedy nie masz pojęcia o umiejętnościach
uczenia się, a do tego jesteś leń i w ogóle olewasz.
Jak wówczas wyglądałoby pchanie naszego samoxchodu,
prawdopodobnie sobie wyobrażasz.
Punktem tego małego wywodu jest to, że niestety nie
wszystkie skomplikowane informacje da się zapamiętać
mnemotechnikami. Niektóre np. wzory są tak złożone,
że zapamiętanie ich tymi metodami jest wręcz
niepraktyczne, podczas gdy te same wzory - kiedy
rozumiane są wszelkie zależności z których on
wypływa - z łatwością można odbudować za pomocą
zrozumienia i logiki.
Dlatego tak naciskam na to by resztę informacji których
nie sposób zapamiętać - zrozumieć, systematycznie
pogłębiać i tym sposobem "pamietać", co w
tym przypadku oznacza znajmość ogólnych zasad na
podstawie których można dojść do szczegółowych np.
wzorów lub zależności.
Zobacz na artykuł o strategiach uczenia się różnych
przedmiotów naszego współpracownika, wieloletniego
nauczyciela i pasjonata metod efektywnej nauki - Michała
Daszyńskiego:

|
|
|